fbpx

Telefony komórkowe a epidemia raka mózgu

W związku z tym że jakiś czas temu pisaliśmy o tym, skąd się wzięło przekonanie że telefony komórkowe powodują raka mózgu, chciałbym polecić ciekawy artykuł który ukazał się na blogu „Science Based Medicine”:

http://www.sciencebasedmedicine.org/index.php/are-cell-phones-a-possible-carcinogen-an-update-on-the-iarc-report/

Artykuł napisał Lorne Trottier, a zrobił to dlatego, gdyż temat odżył za sprawą agencji IARC (International Agency for Research on Cancer), która w zeszłym roku wystosowała informację prasową, w której poinformowała o umieszczeniu promieniowania komórkowego na tzw. liście 2B czyli „możliwych kancerogenów”. Telefony komórkowe dzielą miejsce na tej liście z takimi rzeczami jak ogórki konserwowe, opary benzyny samochodowej, kawa, oraz niklowe monety. Ogółem na liście jest w tej chwili 269 substancji (i, jakby to nazwać, obiektów).

 

Co trafia na listę 2B? Jest to coś w rodzaju listy rezerwowej. Sama agencja definiuje tę listę w następujący sposób:

Kategoria 2B jest nadawana czynnikom co do których jest ograniczona ilość dowodów na rakotwórczość u ludzi i mniej niż wystarczająca ilość dowodów na rakotwórczość u zwierząt w warunkach laboratoryjnych.

Podsumowanie brzmi: jest to możliwy kancerogen. Coś jak każdy kierowca jest możliwym przestępcą. Wpisanie telefonów na tą listę było szeroko komentowane w kręgach naukowych, a dowody które przytoczyła Agencja były ponownie analizowane. Lorne Trottier w wyżej linkowanym artykule robi to dla nas w przystępny sposób. Warto się zapoznać!

 

Komórkowe promienie śmierci

Wszystko zaczęło się w 1993 roku, kiedy do programu Larry King Live został zaproszony David Reynard z Florydy, aby opowiedzieć o procesie, jaki wytoczył producentom telefonów komórkowych. W poprzednim roku jego żona zmarła na nowotwór który rozwijał się w głowie. Żona używała telefonu, a nowotwór był „po tej samej stronie przy której trzymała komórkę”, i „miał taki sam kształt jak antena”.

Jeśli sam nie dodał dwa do dwóch, to pomogła mu w tym kancelaria adwokacka. Jednak w 1995 roku sędzia zadecydował że nie ma żadnych naukowych dowodów na to że promieniowanie telefonów komórkowych może spowodować raka.

Niestety, medialna maszyna już ruszyła. Anegdotyczna informacja pojawiała się wszędzie, a wszędzie gdzie jest strach, jest też szansa na zarobek. Pojawiły się produkty który mają nas chronić przed szkodliwym promieniowaniem (np. SarShield, Bio-Pro Cell Chip albo nawet Q-Link Pendant który nosi się jako naszyjnik). Pojawiły się artykuły w pismach o zdrowiu. Pojawiły się kolejne wypowiedzi „ekspertów” w telewizji.

Nieprawdziwa informacja stała się faktem w świadomości milionów ludzi. Myślę że na łamach tego blogu będziemy taką sytuację obserwować jeszcze wielokrotnie.

56473goxlapg4er

Z punktu widzenia kogoś kto wie absolutne minimum na temat fizyki, sprawa jest prosta: promieniowanie komórki jest za słabe i nie jest w zakresie promieniowania jonizującego więc nie może w żaden sposób oddziaływać na ludzki organizm ani w skali makro ani w skali mikro.

Czy były jednak robione badania? Oczywiście. Przytoczmy tutaj dwa najciekawsze.

Pierwsze to potężne badanie 420 tysięcy użytkowników telefonów w Danii, przeprowadzone przez 13 lat. Duża skala czasowa była konieczna ze względu na specyfikę chorób sugerowanych przez zwolenników teorii szkodliwości komórek, oraz ze względu na możliwość wystąpienia szkodliwego efektu dopiero po długim czasie. Okazało się że zachorowalność jest taka sama jak wśród nie używających telefonów oraz że nie koreluje z częstotliwością użytkowania telefonu. Nuda.

Drugie badanie przeprowadził W.R. Adey, który wystawił szczury na działanie kancerogenu, a następnie na działanie promieniowania radiowego. Tutaj również nie wykryto większego współczynnika zachorowań wśród szczurów wystawionych na działanie promieniowania (a w rzeczywistości zachorowało ich mniej niż tych nie wystawionych).

Zaraz, powiecie! Przecież komórki mają nam ugotować mózgi! Rak to nie jedyne zagrożenie.

I tu oddam głos Brainiacowi: