Wielu ludzi zadowala się łatwymi wyjaśnieniami, i bierze doniesienia naukowe z codziennych gazet za dobrą monetę. Z drugiej strony, wiele faktów, które powszechnie uważa się za prawdziwe, jest tylko mitem. Ta strona ma na celu przybliżenie niektórych takich przypadków.
Jak można zauważyć, wiele z wpisów na tej stronie jest pretekstem do gorącej dyskusji odbywającej się w komentarzach. Na przykład ostatnio bardzio ciekawa rozmowa odbyła się pod wpisem na temat aspartamu.
Po przeczytaniu (i uczestniczeniu w) każdej z tych dyskusji, nasuwa mi się wniosek, który można podsumować krótko, angielskiem powiedzonkiem „preaching to the choir”. Oznacza to w wolnym tłumaczeniu mówienie kazania do ministrantów – czyli po prostu: przekonywanie przekonywanych. Istnieje niebezpieczeństwo że na stronę taką jak nasza będą wchodzić ludzie którzy i tak generalnie zgadzali się z tym co tu piszemy, tylko utwierdzając się w swoim przekonaniu.
Aby temu zapobiec, staram się tytułować wpisy tak, aby nie zdradzały wymowy artykułu, a czasami sugerowały wręcz coś odwrotnego: patrz np. ostatni tytuł „Aspartam zabija” czy wcześniejsze „Komórkowe promienie”.
Czy to zadziała? Nie wiem jeszcze. Na razie podjąłem kilka gorących dyskusji w komentarzach, zaakceptowałem jedno wyzwanie (przeczytanie książki polecanej przez komentującego), ale zdaje się że na razie nie osiągnąłem nic więcej. Człowiek racjonalnie myślący musi ugiąć się pod ciężarem argumentów – a jeśli chcemy kogoś przekonać musimy argumenty dobrać odpowiednio. Co nauczyły mnie „komentarzowe” dyskusje? Ot, na przykład tego że muszę akceptować jako argumenty linki do artykułów gdzie mamy zwroty typu „według wielu naukowców”, ale gdy ja powołuję się na konkretne naukowe publikację, mogę usłyszeć najwyżej „pfff naukowcy!”. Podobnie, powoływanie się na informacje od FDA jest OK jeśli robi to rozmówca – ale gdy ja powołam się na opinię tej samej instytucji, to już sprzedawanie informacji podejrzanych. Oczywiście uważny czytelnik dostrzeże tutaj zjawisko „cherrypicking” czyli wybieranie dokładnie tego co nam pasuje i ignorowanie całej reszty.
Jak z tym walczyć, pytam innych zaprawionych w bojach?
Wystarczy wpisać w google hasło „aspartam” i otrzymamy tysiące linków do artykułów oraz filmów dotyczących szkodliwości tego środka. Wszystkie są alarmujące w wymowie, niektóre rozsądnie brzmiące, pełne naukowych wyrażeń, inne panikarskie, szukające spisków mających na celu ogłupienie nas przez rząd, kosmitów, korporacje (niepotrzebne skreślić). Te drugie też często są pełne „naukowego” słownictwa. Z drugiej strony aspartam znajduje się w wielu produktach „light” i choć nie jest idealnie odpowiednikiem smakowym cukru, ma o wiele mniej kalorii.
Jak więc jest naprawdę z tym aspartamem?
Aspartam to ester metylowy N-[amino(karboksylamino)acetylo]fenylalanin (proszę powiedzieć to na głos). Jest 160 razy słodszy od cukru, więc można go dodawać do słodzonych produktów w o wiele mniejszych ilościach niż cukier. Wynalazł go w 1965 roku chemik pracujący dla firmy G.D.Searle – przez przypadek. Tak samo przez przypadek dowiedział się, że otrzymany produkt jest słodki – po prostu polizał swój palec w czasie pracy aby odwrócić kartkę papieru (miejmy nadzieję że nie przenieśli go do pracy nad truciznami).
Nauce znana jest jedna choroba przy której aspartam jest bardzo szkodliwy – ta choroba to fenyloketynuria. To uwarunkowane genetycznie schorzenie powoduje że fenyloalanina dla chorego jest toksyczna i odkłada się w organizmie. W Polsce noworodki badane są na obecność tej mutacji tuż po urodzeniu.
Czy inni, nie chorzy na fenyloketonurię, powinno obawiać się aspartamu? Zgodnie z naszą metodą, przyjrzyjmy się twierdzeniom aspartamowych alarmistów przez pryzmat badań naukowych.
Twierdzenie 1: Aspartam powoduje stwardnienie rozsiane. To stwierdzenie jest kompletnie wyssane z palca i nie ma żadnych podstaw. Nawet na stronie Multiple Sclerosis Foundation (fundacja zrzeszająca chorych i walczących z tą chorobą) znajduje się artykuł to potwierdzający.
Twierdzenie 2: Aspartam powoduje zatrucie metanolem. To stwierdzenie prawdopodobnie wynika z tego, że produktem rozkładu aspartamu w organizmie faktycznie jest metanol (a nie metan, jak błędnie piszą na niektórych stronach). Metanol jest jednak produktem rozkładu wielu produktów spożywczych i to w ilościach większych niż w przypadku aspartamu. Dla przykładu, sok pomidorowy produkuje go czterokrotnie więcej od analigicznej ilości napoju słodzonego aspartamem. Nie wspomnę nawet przez grzeczność o stężeniu w czerwonym winie, uważanym za zdrowy napój. Z tej samej beczki są też stwierdzenia o formaldehydach – które powstają z kolei gdy rozkładamy metanol. Są to produkty które powstają praktycznie przy trawieniu wszystkiego, jednak w ilościach śladowych.
Twierdzenie 3: Z aspartamem nie można gotować. To akurat prawda: aspartam rozkłada się w temperaturze gotowania, i ze słodkości nici.
Twierdzenie 4: Aspartam powoduje raka. Nie ma żadnych podstaw aby tak twierdzić, liczne badania tego nie potwierdziły (badania takie przeprowadza się na zwierzętach, a w przypadku ludzkiej populacji stosuje się badania statystyczne by stwierdzić korelację pomiędzy przyjmowaniem danego środka a rakiem). Nie znaleziono żadnej korelacji, oficjalnie zajął takie stanowisko również National Cancer Institute.
Oprócz wielu badań których tu nie linkowałem, firma NutraSweet na własny koszt przeprowadziła dodatkowe badania w 2002 roku. Wyniki tych badań zostały opublikowane w magazynie o dobrej renomie, który podlega peer review: Regulatory Toxicology and Pharmacology.
OK tyle nauka i rozsądek. Czas spojrzeć w paszczę szaleństwa. Na jakie badania powołują się zwolennicy tezy o szkodliwości aspartamu?
We wszystkich artykułach które starały się zachować pozory rozsądku (ale tylko pozory!), wspominano wypowiedzi Russela Blaylocka. Ten urodzony w 1945 roku były neurochirurg zasłynął wypowiedziami dla mediów na temat szkodliwości glutaminianu sodu, aspartamu, innych słodzików oraz szczepionek (jeśli gracie w drinking game to teraz trzeba wychylić do dna). Dr. Blaylock nie opublikował żadnych badań na ten temat, nie ma też żadnych przypadków klinicznych na podorędziu. Ot, tak sobie mówi tylko. I wszyscy go cytują.
Myślę że aspartam swoją rzeszę przeciwników zawdzięcza ludzkiemu strachowi przez rzeczami „sztucznie wytworzonymi” (syndrom Frankensteina), co podkreślają i wykorzystują piszący takie artykuły jak linkowany w poprzednim akapicie: proszę spojrzeć ile tam ogólnych stwierdzeń („liczni naukowcy potwierdzają”) ile niepotrzebnych wzorów chemicznych (wzbudzają strach, powodują poczucie obcowania z czymś nienaturalnym), niedopuszczalnych uogólnień oraz zwyczajnych bzdur (np. że w skład aspartamu wchodzi metanol pomylony zresztą z alkoholem metylowym) Freoone dzięki za spostrzeżenie błędu w komentarzach.
No więc co z tym aspartamem? Wygląda na to że nie ma żadnych przypadków potwierdzonego zatrucia lub spowodowania choroby u zdrowych ludzi. Jeśli ktoś lubi ten „prawie-słodki” smak, to przy spożywaniu nieprzemysłowych ilości nie powinno nic się stać.
Zainspirowany książką Phila Plaita „Bad Astronomy” , postanowiłem wypisać kilka popularnych, a błędnych, twierdzeń na temat astronomii. Nawet dobrze brzmi: astronomiczne błędy! Do tego Phil upiera się, że ludzkość od zawsze patrzyła w gwiazdy, i że astronom, to jest prawdziwy najstarszy zawód świata!
Ziemia z kosmosu
Najczęściej powtarzanym błędnym twierdzeniem na temat astronomii jest to, że Chiński Mur widać z kosmosu. To błędne mniemanie, co ciekawe, było popularne zanim mogliśmy się dobrze przyjrzeć naszej planecie z przestrzeni kosmicznej. Chińskiego Muru nie widać z orbity, za to widać dobrze światła miast po stronie nocnej.
Rozgrzane meteoryty
Innym popularnym mniemaniem jest to że meteoryty upadają na Ziemię gorące – rozgrzane wręcz do czerwoności. Okazuje się, że wcale tak nie jest. Przewodliwość cieplna skały jest na tyle mała, że meteor nie ma możliwości się rozgrzać w tak krótkim czasie poza powierzchnią. Dodatkowo, w trakcie ostatniej fazy spadania następuje zjawisko topnienia (ablacji) które dodatkowo schładza powierzchnię. Więcej o meteorytach można dowiedzieć się na stronie American Meteor Society.
Image: Idea go / FreeDigitalPhotos.net
Czarne dziury
Czarne dziury nie posiadają jakiejś wyjątkowo wielkiej siły grawitacyjnej. Zapadnięcie się gwiazdy w czarną dziurę jest procesem tracącym energię – a więc czarna dziura która powstaje w wyniku musi mieć masę mniejszą niż gwiazda „rodzic”. Nietypowość czarnej dziury polega że ta masa jest skupiona w o wiele mniejszej przestrzeni, co powoduje że blisko niej oddziaływanie grawitacyjnie rośnie w większym stopniu. Jednak gdybyśmy np. zastąpili Słońce czarną dziurą o tej samej masie, orbity planet Układu Słonecznego nie uległyby zmianie. Byłoby za to ciemniej…
Ciemna strona Księżyca
Ciemna strona Księżyca – nie ma czegoś takiego. Księżyc co prawda zwrócony jest cały czas tą samą stroną do Ziemi, jednak wraz z Ziemią zmienia swoje położenie wobec Słońca, więc nie ma żadnego na stałe ciemnego miejsca. Fakt, że po drugiej stronie może być ciemniej – bo Ziemia jest dużym obiektem na księżycowym niebie, i czasami zwróconym osłonecznioną stroną.
Image: NASA Photo Gallery
Gwiazdozbiory
Gwiazdozbiory nie istnieją poza naszą wyobraźnią. Gwiazdy które „złożyliśmy” w gwiazdozbiory, by lepiej orientować się w nocnym niebie, często są w rzeczywistości w różnej odległości od Ziemi – nie są jakimiś skupiskami gwiazd. Gwiazdozbiory więc to część naszej „sfery niebieskiej” – ich obraz jest rzutowany na wyimaginowaną płaszczyznę. Aż szkoda otwierających słów ze słynnej Lemowskiej space-opery:
„Niezwyciężony”, krążownik drugiej klasy, największa jednostka, jaką dysponowała baza w konstelacji Liry, szedł fotonowym ciągiem przez skrajny kwadrant gwiazdozbioru.
Gwiazda Polarna
Nie wiem skąd się wzięło mniemanie, że Gwiazda Polarna jest najjaśniejszą gwiazdą na niebie. Może stąd, że skoro jest taka ważna, to musi być najjaśniejsza? Gwiazda Polarna jest gwiazdą najbliżej punktu bieguna północnego nieba – więc jest prawie nieruchoma i była używana do nawigacji. Ze względu na precesję, tytuł tej gwiazdy jest przechodni – w tej chwili jest to Alfa Małej Niedźwiedzicy. A najjaśniejszą gwiazdą widoczną na naszym niebie jest – oczywiście – Słońce.
Zainteresowanym dalszymi astronomicznymi ciekawostkami, polecam książkę i stronę Phila Plaita.
Na jednym z wykładów Emoto ktoś z widowni podzielił się wynikami następującego doświadczenia. W eksperymencie tym gotowany ryż włożono do dwóch słoików. Następnie każdego dnia do jednej próbki mówiono „Dziękuję”, a do drugiej „Ty głupku”. Obserwacje prowadzono przez miesiąc. W wyniku eksperymentu ryż do którego mówiono „Dziękuję” częściowo sfermentował i zaczął wydzielać przyjemny aromat. Natomiast ten, do którego mówiono „Ty głupku” sczerniał, zgnił i wydzielał wręcz okropny odór.