Irving Langmuir, którego portret możemy obok podziwiać, jest laureatem Nagrody Nobla z chemii za rok 1932. Kilka lat przed swoją śmiercią, w 1957 roku wygłosił w Knoll’s Atomic Power Laboratory odczyt w którym użył zwrotu pathological science (patologiczna nauka).
Opisał za pomocą tego wyrażenia zjawisko, które powoduje, że badacze sami się oszukują aby zobaczyć takie wyniki badań czy eksperymentów, jakich się spodziewają, i jakich sobie życzą. Langmuir miał na myśli przypadki, kiedy obserwacji dokonujemy naszymi zmysłami, i obserwowany efekt jest na granicy dostrzegalności – ledwie widzialny, ledwie słyszalny itd. Wtedy nasz mózg wzmacnia ten sygnał i po chwili już jesteśmy przekonani, że coś zaobserwowaliśmy. Wszyscy dobrze znamy to zjawisko, gdy przez ułamek sekundy słyszymy np. słowa w szumie płynącej wody pod prysznicem.
Langmuir zainspirował się wizytą u J.B. Rhine’a gdy przeprowadzał on swoje badania w laboratorium w Duke Univercity. Badał on „czułośc na ESP” – kazał badanym przewidywać wyniki losowych zdarzeń (np. wylosowaną kartę). Langmuir zauważył, że Rhine… odrzucał wyniki które nie wskazywały na żadne pozytywne odchylenie od średniej statystycznej. Spytany, dlaczego tak robi, odpowiedział: Ten facet mnie nie lubi, specjalnie odpowiada źle żeby zaburzyć wyniki moich badań.
Jaki wynika dla nas wniosek z istnienia patologicznej nauki? Taki, że naukowcy to też ludzie. Też są podatni na samooszukiwanie się, szczególnie jeśli uparcie od lat dążą do udowodnienia jakiejś hipotezy. To właśnie dlatego nauka wypracowała narzędzia, które mają zapobiec patologii: na przykład podwójnie lub potrójnie ślepa próba.