Od wielu lat słyszymy ostrzeżenia przed przeludnieniem naszej planety. Każdy kolejny miliard populacji ziemskiej jest witany załamywaniem rąk i przerażeniem. „Ekolodzy” (daję cudzysłów bo nie chodzi o naukowców o tej samej nazwie) biją na alarm, i przywoływany jest nieodmiennie ten sam argument:
W tej chwili na Ziemi żyje więcej ludzi niż kiedykolwiek wcześniej razem wziętych.
Czy to prawda? Nauka która zajmuje się takimi estymacjami (bo tylko estymacje są możliwe, nie możemy zrobić naszym przodkom spisu powszechnego), nazywa się paleodemografią. Używa ona różnych metod, np. ustalanie minimalnej populacji jaka jest potrzebna by wytworzyć wykryte stężenie resztek kostnych w glebie w danym obszarze. Aktualnie najpopularniejszym ustaleniem jest wyliczenie Carla Hauba z 1995 roku, uaktualnione w 2002 roku i wynosi 105 miliardów. Zakładając nawet duży margines błędu, dalecy jesteśmy to tego aby osiągnąć tą liczbę mieszkańców. Mamy tu więc do czynienia z bezmyślnym powtarzaniem memu.
Image: renjith krishnan / FreeDigitalPhotos.net
Kolejnym argumentem który się przytacza przy rozmowach o ziemskiej populacji jest:
Jeśli będziemy się dalej w tym tempie rozmnażać, to wkrótce na Ziemi zabraknie dla nas miejsca.
Spróbujmy sobie uświadomić, ile tak naprawdę jest miejsca na Ziemi. W tym celu przyjrzyjmy się liczbie żyjących na ziemi homo sapiensów. Wg Wikipedii w tej chwili jest nas 6,9 miliarda. Czyli: 6 900 000 000 ludzi.
Wyobraźmy sobie że każdemu z nich przydzielamy miejsce o powierzchni jednego metra kwadratowego. Daje to oczywiście 6 900 000 000 m2
Jest to kwadrat o boku równym pierwiastkowi kwadratowemu z 6 900 000 000 czyli około 83 066 metrów. Czyli 83 km na 83 km. Na tej powierzchni możemy zmieścić całą ludzką populację – fakt że niewygodnie… ale daje to jakieś wyobrażenie na temat rzeczywistych proporcji powierzchni planety do liczby mieszkańców.
Ale… nie jesteśmy w stanie wyprodukować jedzenia dla tych wszystkich ludzi.
W 1798 roku Thomas Malthus wyliczył, że jedzenia zabraknie ludzkości w połowie XIX wieku.
W 1968 roku Paul R. Ehrlich napisał książkę The Population Bomb w której przewidział tą samą sytuację w latach 1980-tych.
Dlaczego obaj się mylili? Ponieważ wydajność produkcji rolnej, dzięki likwidacji chorób rujnujących plony, nawożeniu, wyhodowaniu nowych odmian zbóż, i innym zdobyczom tzw. zielonej rewolucji, wzrosła wielokrotnie.
W rzeczywistości daleko nam do maksymalizacji produkcji żywności. Wydajność produkcji rolnej wzrosła tak bardzo że w wielu krajach płaci się rolnikom aby np. przez rok nie produkowali żywności (np. Conservation Reserve Program w USA). W przeciwnym wypadku doprowadzi to do marnowania zasobów oraz spadku cen. Oczywiście są na świecie miejsca gdzie ludziom brakuje jedzenia – to jednak problem dystrybucji nadwyżek, a nie globalnego braku.
UAKTUALNIENIE: Dodatkowo, oprócz wzrostu produkcji, można ograniczyć marnowanie żywności. Jonathan Bloom w swojej książce American Wasteland twierdzi że amerykańskie gospodarstwa domowe wyrzucają prawie połowę zakupionej żywności – niedojedzonych porcji lub przeterminowanych produktów.