Echinacea (polska nazwa jeżówka) jest rośliną, o której powszechnie się sądzi, że jej ekstrakt pomaga w zapobieganiu i leczeniu przeziębień. Na rynku również jest wiele leków opartych o jeżówkę. Jak pokazują jednak niektóre ostatnie badania, jej skuteczność w leczeniu i profilaktyce przeziębień w rzeczywistości nie odbiega od skuteczności placebo.
Skąd wzięło się stosowanie tego zioła w medycynie? W wielu źródłach znajdziemy informację, że było stosowane przez amerykańskich Indian. I to prawda, było stosowane jako lec ogólnego zastosowania, ze względu na łagodne właściwości antybakteryjne. Wg. dra Wallace’a Sampsona, współczesne zastosowanie Echinacei jako suplementu związanego z przeziębieniem i ogólnym zdrowiem, datuje się na lata 60-te, kiedy producent suplementów ze Szwajcarii był na wycieczce w Południowej Dakocie, i dowiedział się o tym leku i jego zastosowaniu przez indian. Sam Sampson jest sceptykiem – powiedział w wywiadzie dla WebMD że nie ma więcej powodów aby badać działanie echinacei przeciw przeziębieniom niż działania przeciw wypadkom samochodowym.
Źródło ilustracji: Wikipedia
A co mówi nauka? Nie ulega wątpliwości że było wiele badań potwierdzających skuteczność tego zioła – jednak te wyniki przybladły nieco po stworzeniu meta-badania i zastosowaniu ślepej próby z użyciem placebo. Innymi słowy, wyniki wyglądały obiecująco, dopóki… nie porównano ich z wynikami tabletek z cukru.
I nie mam tu na mysli leków homeopatycznych.
Mam na myśli placebo.
Tak w ogóle badanie tzw. zwykłego przeziębienia jest dość utrudnione. Objawy są dość płynne i subiektywne, tak samo jest z subiektywną poprawą samopoczucia. Po pierwsze bowiem: skąd właściwie wiemy że ktoś jest przeziębiony? W badaniach przyjmuje się jedną z dwóch metod:
- Osoba odpowiedziała twierdząco na pytanie: „czy uważasz że jesteś przeziębiony?”
- Osoba została przepytana przez lekarza, i uzyskała co najmniej 2 punkty na tzw. skali Jacksona (obejmującej 8 samo-diagnozowanych symptomów w skali od 0 do 3).
Teraz bierzemy te osoby które zakwalifikowaliśmy jako przeziębionych i podajemy im badane leki (lub – grupie kontrolnej – co innego) i dwa razy dziennie pytamy ich: „Czy czujesz się lepiej?”. Serio.
Ostatnio ogłoszono wyniki badania przeprowadzonego na ponad 700 pacjentach. Podzielono ich na 4 grupy:
- Grupa 1: nie otrzymywali żadnych leków
- Grupa 2: ślepa próba placebo (dostawali tabletki bez środka aktywnego, ale nie wiedzieli co dostają)
- Grupa 3: ślepa próba leku (dostawali tabletki echinacea, ale nie wiedzieli co dostają)
- Grupa 4: echinacea, ze świadomością że dostają echinacea (jest to tzw. open label trial)
Wyniki: pacjenci, którzy dostawali jakiekolwiek tabletki, raportowali szybsze wyleczenie. Z tym że szybsze o od 0,16 dnia do 0,69 dnia i o 8% mniej uciążliwe. Nie wiem jak dla was ale mnie wygląda to jak dowód, że otrzymywanie jakichkolwiek tabletek z badanych, nie powoduje statystycznie znaczącego skrócenia i zmniejszenia uciążliwości choroby. Wyniki mieszczą się w granicach błędu statystycznego – w tym przypadku ten błąd może być dość duży bo wyniki opieramy na samodzielnym raportowaniu samopoczucia przez pacjentów.