fbpx

Lek na COVID-19, który nigdy nie działał

W marcu 2020 roku świat ogarnęła pandemia COVID-19, a wraz z nią gorączkowe poszukiwanie skutecznych terapii. Jednym z potencjalnych „leków” okrzyknięto hydroksychlorochinę (HCQ) – znany od dziesięcioleci lek na malarię. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że badania naukowe potwierdzają jej skuteczność. Szybko jednak okazało się, że to historia, która bardziej przypominała scenariusz thrillera niż rzetelne badania.

Badanie, które zaczęło chaos

Za badanie odpowiadał mikrobiolog Jean-Marc Rolain wraz z zespołem, którzy opublikowali pracę wykazującą, że HCQ zmniejsza obciążenie wirusem u 20 pacjentów. Problem? Jak zauważyła mikrobiolożka Elisabeth Bik, badanie miało poważne wady metodologiczne. Pacjenci z grupy leczonej HCQ, którzy zmarli lub zostali hospitalizowani, po prostu… zniknęli z wyników badania.

A to nie koniec: badanie zostało opublikowane w International Journal of Antimicrobial Agents, którego redaktorem naczelnym był… Jean-Marc Rolain. Peer review w mniej niż 24 godziny? To na pewno przypadek, prawda?

Rzeczywistość a narracja

Choć szybko pojawiły się badania obalające tezę o skuteczności HCQ (w tym meta-analizy wykazujące zwiększoną śmiertelność wśród pacjentów stosujących ten lek), badanie Rolaina pozostawało w obiegu przez cztery i pół roku, zanim zostało oficjalnie wycofane. W tym czasie stało się „dowodem” dla zwolenników teorii spiskowych o istnieniu „ukrywanej prawdy” przez Big Pharma. Miliony ludzi na całym świecie wierzyły, że prosty, tani lek jest blokowany przez rządy i korporacje.

Efektem tego była eskalacja problemów społecznych i zdrowotnych:

  • Pacjenci z chorobami, które rzeczywiście wymagają HCQ (jak np. chorzy na toczeń), mieli trudności z dostępem do leku
  • Niezliczone straty zdrowotne wynikające z wiary w nieskuteczny lek
  • Wzrost nieufności wobec nauki i instytucji zdrowia publicznego „ukrywających” lek

Wycofanie: za późno?

W końcu, po latach, badanie zostało wycofane. Ale czy ma to znaczenie po upływie takiego czasu? Do tego wycofanie takich badań tylko napędza teorię spiskową: „Widzicie? Próbowali coś ukryć!”. Co więcej, brak szybkiej reakcji ze strony czasopism naukowych niszczy zaufanie do całego procesu publikacji. Wycofane przecież w końcu „badania” Andrew Wakefielda na temat rzekomego związku szczepień z autyzmem wręcz otworzyły całe nowe gałęzie pseudonauki.

Ta historia to przestroga: nauka nie jest nieomylna, ale wymaga odpowiedzialności. Peer review, etyka badań i szybkie reagowanie na błędy to filary, które musimy chronić. Bo jeśli ich zabraknie, kto nas obroni przed kolejnym „lekiem cud”?

Czy Blue Monday, to rzeczywiście Smutny Poniedziałek – najgorszy dzień roku?

Jak co roku, wszystkie nasze media obiegły informacje o Blue Monday – rzekomo „naukowo udowodnionym” najgorszym poniedziałku w roku.

Tym razem na szczęście wiele z naszych publikacji pisało, że jest to niepotwierdzona informacja, i prawdopodobnie chwyt marketingowy. Mimo, że twórcą „wzoru” matematycznego na najgorszy dzień był psycholog, to sam wzór nie miał sensu. Był bardziej przedstawieniem koncepcji wpływu poszczególnych składników wzoru na samopoczucie.

Te składniki to np. „dług świąteczny” albo „poczucie potrzeby wykonania akcji”. Podobnie jak z równaniem Drake’a, może przedstawić samą zasadę, ale na pewno nie da się z niego wyliczyć konkretnego dnia.

Powyższy wzór jest pozbawiony sensu – ponieważ niektórych wartości nie da się zmierzyć w konkretnych jednostkach, a inne są w niezgodnych jednostkach. Jak ma z tego wyjść konkretna data?

Skąd więc wziął się konkretny dzień jako Smutny Poniedziałek: Blue Monday? Jak odkrył Ben Goldacre, prawdopodobnie była to część akcji marketingowej, być może biura podróży.

Z samym wzorem kojarzony jest Cliff Arnall, psycholog, który nie ma imponującego dorobku naukowego – za to często występuje wspomniany w naukowych pismach jako twórca tego terminu.

Dlaczego więc media o tym wspominają, mimo, że wiedzą że to nieprawda? Z chęci załapania się na jednodniowy trend w wyszukiwarkach słów kluczowych. Dyktat Google’a nad mediami spowodował, że muszą o czymś pisać, nawet jeśli świadomie muszą to uznać za fałszywą informację.

Na ząbkowanie bursztyn: Czy łańcuszek z bursztynu dla dziecka pomaga przy wyrzynaniu się zębów?

Całkiem niedawno jedna z moich znajomych napisała na LinkedIn z okazji Dnia Matki, jak bardzo docenia swoje pracownice które również są matkami. Przy okazji wspomniała, że chodzi niewyspana, bo jej córka właśnie przechodzi ząbkowanie.

W jednym z komentarzy ktoś zaproponował łańcuszek z bursztynu jako lekarstwo na bolączki związane z wyrzynaniem się zębów. „Mój syn go nosił” – pisze komentator – „i ani razu nie wstawałem do niego”.

Czytaj dalej Na ząbkowanie bursztyn: Czy łańcuszek z bursztynu dla dziecka pomaga przy wyrzynaniu się zębów?

Wpływ Księżyca na Edytę Górniak

Jak podaje serwis msn.pl (cytując wypowiedzi Edyty Górniak na Instagramie – niestety, pani Edyta nas zablokowała na tym serwisie), gwiazda bardzo cierpi w czasie pełni Księżyca. Wpływ księżyca na zdrowie Edyty jest przeogromne!

Choć na myśl przychodzi nam cierpienia wilkołaka, to pani Edyta przeżywa to astronomiczne zjawisko jak na delikatną kobietę przystało:

Prawie wszystko mnie boli. Stópki, kręgosłup, kość ogonowa, nadgarstki. No, ludzie. Niezła pełnia! […] Całuję wszystkich, którzy mają dolegliwości fizyczne z powodu tej pełni.

Księżyc, będąc największym obiektem na nocnym niebie, zawsze rozpalał wyobraźnię. Szczególnie, że dla umysłu nieobeznanego ze zjawiskami astronomicznymi, jego ciągłe zmiany, od pełni, aż po całkowicie zniknięcie w czasie nowiu, wydawały się bardzo tajemnicze.

Czytaj dalej Wpływ Księżyca na Edytę Górniak